Zaczęło padać. W sumie byliśmy przygotowani na 'szkocką pogodę', ale jednak trochę szkoda.
Następnym naszym celem, też znalezionym przeze mnie krótko przed wyjazdem, był zamek Kilchurn. W zasadzie ruiny zamku Kilchurn. Miał stać tuż przy naszej drodze, tak niby na jeziorze, więc łatwy do ujrzenia. Nie był. Przejechaliśmy ładny kawałek drogi zanim go zobaczyliśmy daleko za nami. No i jeszcze ten deszcz, który wcale nie poprawia widoczności.. No ale nic, dobrze, że miałem teleobiektyw;> Zrobiliśmy parę fotek i pojechaliśmy dalej, ale nie na długo..