Patrząc z górnego piętra autobusu mieliśmy możliwość ujrzenia zupełnie innego świata. Przynajmniej dla mnie. Kamienne budynki, identyczne kominy na każdym, identyczne taksówki wszędzie, domki typu kopiuj-wklej i in. Przyznać muszę, że zrobiło to na mnie wrażenie. No i przez to wszystko wysiedliśmy za późno o parę przystanków. Mając w ręce tylko wydrukowaną poglądową mapkę z google maps musieliśmy się tam jakoś odnaleźć. No i odnaleźliśmy. Miejsce docelowe. Wypożyczalnia Mitchells Hire Drive. Hm.. Okazało się, że siedzibą jest zwykły barak, taki, w jakim na budowach budowlańcy przebywają. No nic, auto zamówione i trza je odebrać, ale nigdzie tu na tym parkingu nie ma żadnego forda ka.. Może stoi gdzie indziej? Może zamówienie nie dotarło? Może nas oszukali? Nic, wchodzimy do baraku. Przedstawiam się. 'Aaa wiem, wiem, siadaj' - rzekł niechudy właściciel lokalu. Spisaliśmy wszystkie umowy, zapłaciłem za dwa dni, zostałem pouczony o ubezpieczeniach i polityce paliwa, no i jeszcze jedno. 'Niestety nie dysponujemy teraz fordem ka, ale w tej samej cenie mogę zaoferować auto wyższej klasy'. Ehem, zaczyna się - myślę. 'Które?' 'To białe tam na parkingu.' Patrzę. Renault megane kombi. Sześć razy większe niż fordzik, już nie mówiąc ile to to musi palić - a przecież oszczędni mamy być.. Uprzedzając moje myśli pracownik Mitchells Hire Drive mówi, że spokojnie, łatwo się tym jeździ i jest to dizel, więc oszczędny. Hm. No nic, bierzemy, bo i co zrobimy. Idziemy do tego białego potwora, zostałem poinstruowany jak się to włącza (żadnego kluczyka, tylko karta) i jak wsteczny działa, no i że trzeba zatankować, bo jest prawie pusty. 'Ale powinniście móc do stacji dojechać' - pocieszenie. Otwarłem bagażnik i wrzuciłem doń nasz niemały plecak. Tak jeszcze z 10 takich by się tam zmieściło. Dorzuciliśmy tam jeszcze czapki, żeby nie wyglądało za pusto. Hm. No to w drogę.