W godzinach wieczornych dotarliśmy autem marki opel astra na krakowskie lotnisko, by parę godzin później wzbić się samolotem linii Ryanair 'ad astra'. Odprawa w zasadzie przebiegła pomyślnie i udało mi się przemycić na pokład samolotu klucze (którymi by można wybić okno), przewodnik po Szkocji (którym by można ogłuszyć pilota, bo w twardej okładce jest), wydruki z google maps z naszą przyszłą trasą (którymi by można podusić pasażerów) i inne równie niebezpieczne przedmioty. W ogóle to skandal, że przepuścili mnie z plecakiem pełnym tego typu rzeczy, po prostu lekce sobie ważą zdrowie i życie pasażerów. Cóż za lekkomyślność..
Gdy ochłonąłem zdałem sobie sprawę, że już kierujemy się ku lotnisku na Wyspach, na których nigdy wcześniej nie byłem. Tak, w dobie powszechnej emigracji, gdy ciężko spotkać kogoś, kto nie był w Londynie, czy innej Irlandii, ja, niedoświadczony podróżnik zmierzałem tam po raz pierwszy. Czy zastanę samych Polaków? Czy spotkam choć jednego Szkota? Czy będę umiał się z takim dogadać? No i czy oni mówią po angielsku czy po swojemu angielsku? Na odpowiedź na ostatnie pytanie nie trzeba było długo czekać, bo już w samolocie, irlandzkich przecież linii, z głośników odzywał się głos niby-to-po-angielsku, ale jakiś ten angielski inny był od tego, którego nas uczą w szkołach. Ze dwa zdania może zrozumiałem. No nic, pomyślałem, pozostaje język ciała.
koszta:
* bilet w obie strony za osobę z bagażem zwykłym i odprawą na lotnisku, bez opłaty za pierwszeństwo wejścia na pokład -> ok. 400zł
* kupon loterii 'bi e milioner łit rajaner' na pokładzie samolotu -> 1,5 funta bodajże